Kochani !!
Dzisiaj mam dla Was post,taki od drugiej strony.
To zazwyczaj Wy piszecie mi co czujecie idąc do fryzjera i czego się boicie,dziś ja opowiem Wam jak to jest gdy fryzjer musi się obciąć i troszkę o minusach tej pracy.
Post nietypowy,wiem,ale wpadłam na niego dziś rano,kiedy stwierdziłam,że kiedyś trzeba by było iść chociaż troszkę ogarnąć te Moje zarośnięte włosy.
I zbladłam.Uświadomiłam sobie,że musiałabym się wybrać . . . do FRYZJERA !
Zabawne prawda??
I teraz pewnie wiele z Was zadaje sobie pytanie: ale jak to iść do fryzjera,skoro się pracuje w salonie fryzjerskim???
No i już Wam opowiadam jak to jest u mnie.
Mnie po prostu nie ma kto obciąć :)
Jestem jedynym pracownikiem salonu,w którym pracuje,a z szefową mijam się w drzwiach i niestety nie ma mnie kto obciąć :P
Kiedy miałam jeszcze pracownika jakiegoś to też różnie to było,ale zawsze było łatwiej.
Prawda jest taka,że już w sumie od 5 lat pracuję właściwie sama,ze sporadycznymi przypadkami drugiej fryzjerki/fryzjera.
I tu dochodzimy już do sedna tego posta.
Jak to jest z tym cięciem w pracy???
Powiem Wam szczerze z własnego doświadczenia,że nie jest to takie proste,nawet gdy Nasz kolega/koleżanka z pracy jest na prawdę dobrym fachowcem.
W zasadzie jakby nie było,to rzadko zdarza się tak, żeby ktoś z pracy obciął Nam włosy tak jakbyśmy chcieli (no chyba,że tylko ja jestem taka dziwna!).
Wydaje się to dziwne,a jednak na prawdę tak jest.Przynajmniej chyba u mnie,ale też nie zawsze.Czasami komunikacja z fachowcem nie jest prosta i każde z Nas ma inną wizje lub obraz/zarys tego o czym się myśli.
A później fryzura nie wygląda tak jakby się chciało.Uwierzcie miałam takie przypadki już,że mnie w pracy wyciachali za mocno albo nie tak jak chciałam.Choć nie jestem z tych co by płakali to zazwyczaj nie jest to miłe uczucie.I nie wiadomo później czy kłamać,że jest ok,czy zbluzgać kogoś w pracy i pracować na krzywe twarze?
Ale to pewnie znacie sami z doświadczenia :)
* źródło: http://kobieta.onet.pl/uroda/wlosy/fryzjer-zniszczyl-mi-wlosy/2qpsp
No i pojawia się dylemat,iść czy nie, do innego salonu fryzjerskiego na cięcie??
Wiecie jak wygląda to u Nas (w zasadzie mówię oczywiście za siebie)?
Nie jest to po pierwsze łatwa decyzja (ja jeszcze teraz do niej nie dojrzałam) i trzeba taką wizytę dobrze przemyśleć.Gdzie iść? do jakiejś koleżanki po fachu czy do obcego fryzjera?
I żaden z wyborów nie jest dobry.Czemu??
No niestety po 1
- nawet jak pójdziemy do znajomej/znajomego to gdy nie obetnie Nas do końca jak chcemy,to ciężko takiej osobie dosadnie powiedzieć,że schrzaniła Nam fryzurę i nie jesteśmy zadowoleni (tak jak w salonie,w którym się pracuje)
po 2
- jeśli idziemy do obcej osoby to nie znamy przede wszystkim ręki tej osoby i pojawia się dylemat:powiedzieć,że jest się też fryzjerką czy nie??
Ha! i to mnie zawsze rozwala,bo za każdym razem mam ten problem.
I zastanawiam się jak ja bym się czuła z tej drugiej strony??
Patowa sytuacja.
Głupio tak iść do kogoś innego,obcego,siąść na fotelu i przechwalać się,że też jest się fachowcem,bo się Nam fryzjerka zestresuje i cuda stworzy na głowie.
Ciężko też udawać,że się nie jest,gdy się widzi co Nam za dziwactwa na głowie robią :P
Życie fryzjera nie jest takie łatwe jak się wydaje.
* źródło: http://lula.pl/lula/0,89890.html?tag=wizyta+u+fryzjera
Praca w takim zawodzie też nie koniecznie jest komfortowa i nie mówię tu już o fizycznych
problemach (ból nóg,rąk, czy kręgosłupa),są to problemy czysto pracownicze.
Wiadomo,że praca w grupie nie jest łatwa,różne charaktery,osoby,a praca to praca i trzeba trzymać fason.
Ale zdziwicie się,bo w tym zawodzie rzadko kiedy można liczyć na przyjaźń.
Niestety konkurencja jest spora i choćby nawet nie wiem jak dwie fryzjerki się lubiły i dogadywały,to i tak będzie między nimi jakiś dystans i próba dominacji czy konkurencja.
Wiecie,walka o klientów,premię,pochwały szefa,wyższą pensję czy utarg itp.
Zasady płacy w każdym salonie są inne,ale nie zmienia to niestety relacji między pracownikami.Zawsze ktoś dla kogoś będzie konkurencją.Koniec.Kropka.
Oczywiście pozdrawiam z tego miejsca Moje koleżanki i kolegów po fachu,tych,z którymi pracowałam,jak i tych,z którymi nie.Wszystkich,którzy mnie obcinali i tych,którzy się nie odważyli :)
Szanujmy się tylko na wzajem i wszystko będzie dobrze.Wtedy współpraca sama się układa.
Pozdrawiam,Iv :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz